
Schemat jest tym, co znamy.
Lepsze zło znane niż nieznane. W pewien sposób to co znane jest wygodne. Poza tym tak naprawdę nie mamy niczego innego. Mamy tylko to co zostało nam dane. W skrajnych przypadkach destrukcyjne programy są jedynymi, które nam zaszczepiono. O innym (myślowym) świecie nie mamy pojęcia.
Przykład znanej melodii:
Jeśli w naszej głowie słyszymy raczej to:
Skoro skupiam na sobie wzrok całej grupy, to coś musi być ze mną nie tak. Jestem pewnie nieuczesany… a może… już wiem! Ubrałem się nieodpowiednio. Tak, to na pewno to. Wszyscy tutaj przecież mają smokingi, tylko ja jeden, jak głupi, przyszedłem w garniturze.
To tego raczej nie usłyszymy:
O, patrzą na mnie. Ciekawe dlaczego, może chcą do mnie zagadać? Ciekawe co to za ludzie. Miło z ich strony, zwrócili na mnie uwagę!
Schemat być może kiedyś działał.
A przynajmniej był najlepszym rozwiązaniem na dany moment. Jeśli rodzice zwracali uwagę na Ciebie tylko wtedy kiedy przynosiłeś piątkę to naturalne jest, że przynoszenie piątek realizowało na tamten moment ważną dla Ciebie potrzebę. (Potrzebę kontaktu z innymi/ Potrzebę poczucia własnej wartości). I tak całe życie tym samym sposobem próbujesz zrealizować tak naprawdę nigdy niezaspakajalne pragnienie.
Schemat jest przymusowo odtwarzany.
Odtwarzamy znany scenariusz licząc na inne zakończenie. Na odczarowanie przeszłości. Córka alkoholika wiąże się z partnerem uzależnionym od alkoholu, żeby tym razem było inaczej. Żeby tym razem w miejsce pustki i odrzucenia poczuć miłość i akceptację.
Podsumowując:
W dzieciństwie schemat był naszą jedyną bronię. Dźwigamy tę ciężką maczugę, tak naprawdę nie wiadomo po co. Mamuta już nie ma. Nic już nam nie grozi. Już nie jesteśmy dziećmi. Już nie musimy z nikim o nic walczyć.
Bibliografia:
- Jeffrey E. Young, Janet S. Klosko, Program zmiany sposobu życia. Uwalnianie się z pułapek psychologicznych, Warszawa 2012