By | 14 maja 2020

1. Na początek warto sobie odpowiedzieć na pytanie czy nasze zasługi są tak naprawdę naszymi zasługami ?



Zacznijmy od przykładów najprostszych. Czy w jakikolwiek sposób wpłynęliśmy na to jak wyglądamy? Chodzi mi tutaj o takie cechy jak kolor oczu, kształt twarzy, długość nóg. Chyba każdy się zgodzi, że nie mieliśmy absolutnie żadnego. Dwie komórki kiedyś w określony sposób się połączyły i stworzyły urodę(albo jej brak).

W momencie kiedy słyszymy: Jakie masz ładne oczy, można się zastanowić czy ja faktycznie mam ładne oczy czy bardziej adekwatnie byłoby powiedzieć, że ładne oczy się wydarzyły?

Ale po co w ogóle pisać o czymś całkiem oczywistym? Właśnie, niby oczywistym, a czasami zachowujemy się jakby jednak nie. Komuż nie zdarzyło się być dumnym jak paw z tego czy tamtego? 🙂

A gdyby spojrzeć na każde piękno jak na wydarzenie, poniekąd bez twórcy, a być może i bez właściciela. Czy wtedy nie łatwiej byłoby się każdym, bez zbędnych przywiązań i zazdrości, zachwycić?

Być może także lęk o utratę „naszej” urody by zmalał…

I ok, z urodą rozprawić jest się w miarę łatwo. W większości przypadków nie mamy na nią faktycznie wpływu. Ale spróbujmy pójść krok dalej.

2.  Co z inteligencją?

Niektórzy twierdzą, że jest to zmienna w miarę niezmienna, inni, że modyfikowalna w trakcie życia. Żeby nie wywoływać niepotrzebnej burzy wśród zwolenników obu teorii posłużę się własnym przykładem. Otóż przez większość życia byłam bardzo przywiązana do mojej inteligencji.

Od dziecka w miarę szybko i logicznie myślałam. I gdzie tu jest moje? Czy w jakikolwiek sposób się do tego przyczyniłam?

Wydaje się, że nie. Kod genetyczny tak akurat się ułożył, że stworzył określony iloraz inteligencji. Czy patrząc na sprawę w ten sposób ma jakikolwiek sens udowadnianie komukolwiek, że akurat w tym organizmie zaistniała określona  inteligencja?

Inna sprawa gdybym uznała się za jej twórcę. Wtedy może warto byłoby się nią pochwalić. A chwalenie się bywa męczące, trzeba coś w tym kierunku robić…. Czy nie lepiej zdjąć z siebie ten ciężar i spojrzeć na swoje przymioty intelektualne na coś co po prostu zaistniało?

3. No dobra, dobra…. Być może jest w tym trochę racji. Ale co z oczytaniem? No tutaj to już wszystkie zasługi mogę przypisać wyłącznie sobie!

Prawdopodobnie urodziłeś się w kraju, w którym miałeś dostęp do edukacji. Do nauki czytania. Sam sobie wybrałeś takie miejsce na ziemi?  Czy może akurat tak się zdarzyło, że miałeś szansę urodzić się w pierwszym świecie.

Być może jesteś taki oczytany, bo od małego miałeś dostęp do książek. Twoi rodzice, albo ktokolwiek inny z rodziny był molem książkowym, i poniekąd Ci tę miłość do literatury zaszczepił.

Ktoś mi powie:  ja wydźwignąłem się z otchłani nieczytelnictwa sam, całe moje otoczenie książki na oczy nie widziało. Ja sam, ja sam. Ale znowu, czy nie dostałeś w genach charakteru, który pomógł Ci to osiągnąć?

Polecam zastosować tego typu dochodzenie do wszystkich naszych zasług. Zwłaszcza, jeśli ktoś ma problem z poczuciem niższości(czy wyższości)

 Odpowiedz sobie na pytanie: kto tak naprawdę jest lepszy czy gorszy od innych?  Być może przywiązaliśmy się (w sumie niepotrzebnie) do jakiegoś wydarzenia, zamiast pozwolić mu po prostu być. Cieszyć się z niego, owszem, ale bez przesadnego przywiązania.

Komentarze
Author: Witty Life

Jestem psychologiem oraz coachem (absolwentką kursu zen coachingu). Pomagam poszerzyć perspektywę patrzenia na siebie samego, poprzez dodanie aspektu świadomości, przestrzeni.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *