By | 30 września 2019

Większość z nas ma w życiu takie zadania, których robienie nie sprawia nam przyjemności samej w sobie. I tak jak uważam, że najlepiej (dla nas i dla wszystkich wokół) żeby większość naszych działań wynikała z inspiracji i wewnętrznych chęci tak mam świadomość, nie zawsze jest to możliwe. Bywają sytuacje, jeszcze raz jeszcze powtórzę  – oby było ich jak najmniej – że musimy się do czegoś “zmusić”. Pytanie jak to zrobić ?

Jak zmusić się do pracy, której nie lubię. Której boję się wykonać. Która mnie przerasta.

Oto kilka pomocnych technik:

Technika słonia

Często ogrom pracy niezbędny do osiągnięcia danego celu tak nas przytłacza, że w rezultacie nie robimy nic. Tutaj z pomocą przychodzi: podział zadania na mniejsze części. Trudno zjeść słonia w całości, dużo łatwiej zrobić to po kawałku: najpierw noga, potem trąba itp. Innymi słowy, w drodze na Mount Everest warto skupić się na tym gdzie postawimy kolejny krok zamiast zadzierać głowę wypatrując, być może zamglonego jeszcze, szczytu. Ból karku tylko utrudni wspinaczkę.


Przykład:

zamiast ogólnego zadania:

Muszę napisać pracę doktorską,

wyznaczmy sobie mniejsze zadania:

W poniedziałek zbiorę materiały(1) we wtorek pójdę do promotora(2) w środę napiszę 4 strony(3).

Technika działania

Każde dziecko wie, że żeby coś robić trzeba po prostu zacząć to robić. Zacznij więc, zrób cokolwiek. Żeby było jeszcze łatwiej – ustal sobie że wykonujesz awersyjne zdanie przez określoną ilość czasu. Im trudniejsze zadanie, wywołujące więcej lęków (czy sobie poradzę, czy zrobię to dobrze) tym krótszy czas przez który “zmuszamy się” je wykonywać. Bardzo ważne jest to, że jakość wykonania jest tutaj zupełnie nieistotna. Skupiamy się na działaniu samym w sobie.

Przykład:

Mam zamiar napisać artykuł naukowy, ale nie mogę się do tego zabrać. Boję się, że artykuł nie będzie dobry, że nie dam rady w wystarczająco klarowny sposób przedstawić swoich myśli. Nastawiam więc timer na piętnaście minut i przez ten czas nie zajmuję się niczym innym. Jeśli w tym czasie uda mi się skleić tylko jedno zdanie, trudno, najważniejsze, że zaczęłam. Piętnaście minut męczarni to jest coś na co mogę sobie pozwolić. To przecież tylko piętnaście minut.

Dzięki tej technice zdejmujemy z siebie presję bycia perfekcyjnym, w skrajnych przypadkach potrafiącą całkowicie zablokować nasza ekspresję.

Technika przypominania sobie celów

W momencie, w którym ogarnia nas ogólna niechęć warto wrócić myślami do naszych motywacji. Przypomnieć sobie co dzięki dzisiejszemu „zmuszeniu się” długoterminowo zyskamy oraz jaką ma to dla nas wartość.

Przykład Jeśli założyliśmy sobie biegać pół godziny dziennie, a pogoda za oknem aż krzyczy zostań w domu, warto przypomnieć sobie po co robimy, to co robimy. Czas na chłodną kalkulację:

Jeśli dzisiaj nie pobiegam faktycznie nie zmoknę ale realizacja mojego celu: przebiegnięcie maratonu, oddali się w czasie.

Korzyści płynące z realizacji celu można mieć zapisane gdzieś w widocznymi miejscu. W momentach kryzysowych będą łatwo dostępne i nie trzeba będzie „wymyślać” ich do nowa.

Technika ubarwiania

Właściwie większość awersyjnych czynności można uczynić mniej awersyjnymi. Chociaż bywa, że awersyjna czynność tak nas osłabia, że nie mamy ochoty jej w żaden sposób ubarwiać. Wtedy trzeba się do ubarwiania zmusić 🙂

Przykład

bez ubarwienia:

 Jak mi się nie chce myć tej podłogi!

z ubarwieniem:

Nie chce mi się myć tej podłogi. ale żeby było przyjemniej włączę sobie w trakcie ulubioną muzykę, albo poproszę partnera żebyśmy posprzątali razem.

Zrób cokolwiek co sprawi, że wykonywana czynność zyska choć trochę kolorów, dostarczy dodatkowo rozrywki czy miłych doznań zmysłowych.


Komentarze
Author: Witty Life

Jestem psychologiem oraz coachem (absolwentką kursu zen coachingu). Pomagam poszerzyć perspektywę patrzenia na siebie samego, poprzez dodanie aspektu świadomości, przestrzeni.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *